Miłość dla mnie jest bardzo ważna. Miłość jest we mnie, mną i wokół mnie. Ona w sercu, w dotyku, w żyłach wymieszana z krwią, w zmarszczkach pod oczami. Jest mniej lub bardziej widoczna, ale zawsze jest. Nią oddycham, żyje, śmieje się.
Kocham kochać. Tak po prostu. Męża, Syna, Mamę, bliskich mojemu sercu ludzi oraz trudnych ludzi, bo jestem jedną z nich.
Od zawsze miałam ogromne pragnienie i potrzebę miłości. By ją dawać, ukazywać, czuć i nią oddychać.
Czasem miłość trzeba wyjąć z gruzu egoizmu, frustracji, zmęczenia, rozczarowania, zbędnych oczekiwań, odseparować z ograniczeń i pychy, z braku wzajemności i niezrozumienia przez inną osobę. Robię to. Bo warto. Bo kocham kochać.
Miłość mnie wypełnia. Ona jest źródłem mojej siły wewnętrznej, mojej radości, szczęścia, moją osłoną przed wirusami tymi, co na zewnątrz i tymi, co też w środku. Ona jest źródłem pokoju serca. Ona – najlepszy doradca i przyjaciółka.
Kocham kochać. Bez perfekcji, szczerze, autentycznie. Tak jak potrafię, jak umiem, jak podpowiada mi moje serce.
Kocham Boga, wiarę i Kościół do którego należę. Kocham to, że jestem chrześcijanką, to, że jestem Bożą Kobietą. Kiedyś ta miłość była dziecięca – jak dziecko, które czeka na urodziny, bo dostanie prezent, dostanie cukierka. Teraz nie czekam na cukierka (mimo że uwielbiam słodycze), nie potrzebuję fajerwerków, widzę i akceptuję słabości swoje w wierze i też niedoskonałości w Kościele w szeroko rozumianym sensie. Bo kocham. Bo uczę się kochać bardziej, dojrzałej. Czasem jest ciężko kochać.. Ale czy to co dobre, wartościowe i piękne jest łatwe?
Kocham nieidealny świat i nie mam pretensji do Boga o jego nieidealność. Tak, zdarza się narzekać, wkurzać się, domagać się sprawiedliwości.. Bo kocham, a miłość wymaga. Ale mimo chwilowych frustracji podziwiam i kocham to, co mnie otacza w domu, za oknem, w kraju i za granicą.
Kocham Swoje Powołanie i to, że coraz bardziej z Bożą pomocą je odkrywam. To, że jestem stworzona z miłości i do miłości, to że jestem. Wciąż uczę się na nowo odkrywać piękno i moc tego skąd jestem, jaka jestem, kim jestem. Kocham to i rozwijam w sobie tą miłość.
Kocham to, że jestem powołana do bycia Córką, Żoną, Matką, Przyjaciółką. Podziwiam i zachwycam się tym, jak dużo mam w sobie miłości której jest tak wiele dla każdego w moim życiu.
Wciąż uczę się kochać. Mocniej. Bardziej. Dojrzalej.
Bo liczy się tylko miłość. Z niej zostałam stworzona i do niej powołana.

Jana Kostecka