POLUBIŁAM, POKOCHAŁAM SWOJĄ KOBIECOŚĆ
Z Anetą Ciężarek i Emilią Cichocką o projekcie Sklep Twe sukienki
Część Pierwsza, czyli o tym, dlaczego Twe sukienki?
Przeglądam stronę Twe sukienki na FB. Sporo wydarzeń, wyprzedaż… uuu, jakie piękne rzeczy wiszą na wieszakach. Informacje o sklepie – zaledwie skromne. Dzwonię zatem na podany numer, umawiam się z Anetą na spotkanie i… jestem na ulicy Wąski Dunaj w Warszawie. Szukam „sklepu bez spodni”, który jest nie tylko sklepem i nic, kompletnie nic, nie ma sklepu! Dzwonię do Anety Ciężarek, z którą umawiałam się na spotkanie i wywiad, i dostaję dokładny adres. Przyzwyczajona do krzykliwych witryn, reklam i kolorowych zachęt typu „odwiedź mnie, jestem sklepem dla Ciebie”, odczuwam pewien zawód, może rozczarowanie. Wszystko pryska, gdy tylko przekraczam próg zwykłego acz niezwykłego mieszkania, aby znaleźć się w „królestwie spełniania kobiecych marzeń”.
Aneta Ciężarek i Emilia Cichecka – dwie kobiety, twórczynie odzieżowego projektu Twe sukienki sklep bez spodni otwierają mieszkanie, otwierają swój czas, swoje doświadczenie i marzenia.
Emilia: Zaczęło się od tego, że same się zmieniłyśmy. Trzy lata temu zobaczyłam różne hasła na FB, typu: rok w sukience. Zaciekawiły mnie. Szybko się okazało, że jestem w ciąży i po prostu nie mogę chodzić w spodniach, bo mnie krępują i źle się czuję – nie mogę. Przez rok nie chodziłam w spodniach.
Po roku zdecydowałam, że wyrzucę spodnie z szafy, skoro i tak w nich nie chodzę. Zaczęły dziać się ciekawe rzeczy, takie na moją korzyść. Zauważyłam, że jak chodzę w sukience to inaczej się poruszam, zakładam inne buty. Bardziej kobiecy styl się we mnie obudził. Dostrzegłam, że potrzebuję ładnie się umalować, uczesać. I tak swoją kobiecość polubiłam, pokochałam, zaakceptowałam. Zauważył to mój mąż i inni mężczyźni. Zauważyłam, że mnie traktują z większą atencją, jak damę. Kobieta w sukience budzi inne odczucia wśród mężczyzn. Pomyślałam, ze w tym kryje się coś więcej. To nie tylko moda i styl. To coś więcej.
Oczywiście na początku nosiłam krótkie sukienki i spódnice, bo tylko takie miałam, ale coś mi przeszkadzało. Źle się czułam w tym, stwierdziłam – musi być dłuższa. Moje przeżycia zbiegły się z tym, że skontaktowała się ze mną Anetka. Dwa lata temu zaproponowała mi współpracę – planowała otworzyć sklep z sukienkami. Kobiety szukają sukienek dla nich – odpowiedniej długości, ładnie skrojonych i z dobrego materiału. Gdzie takie znaleźć? W galeriach? Wszystko małe, krótkie, wydekoltowane, lub udziwnione. Aneta wtedy zdecydowała się wrócić do Polski, więc taki sklep był dobrym pomysłem.
A jednak na początku byłam sceptyczna. Miałam wymarzoną, wymodloną pracę, byłam wedding plannerką w prestiżowej agencji ślubnej, organizowałam śluby i wesela. Uwielbiałam pracę z ludźmi, sprawy organizacyjne. Napisałyśmy razem business plan i … zaczęło mi się do podobać. To było w maju 2016 roku. Była sobota.
Zapytałam: Czy ty nigdy nie chodzisz w spodniach? Bo mnie ten jej styl już irytował, drażnił, to było nienormalne w tym świecie. Ona odpowiedziała tak prosto, może dziecinnie: Anetko, czy ty widziałaś kiedykolwiek Matkę Bożą w spodniach?
To uderzyło moją wyobraźnię. To była droga mojego nawrócenia, a mieszkałam jeszcze w Norwegii. Od tego się zaczęło. Za mną to chodziło, zaczęłam myśleć. Kupowałam spódnice, chowałam po szafach, przymierzałam ukradkiem, ale w domu, w żadnym razie nie publicznie. Po trzech latach dopiero wyszłam z domu po raz pierwszy w spódnicy do kościoła. Przeżyłam ogromny wstyd, myślałam, ze się pod ziemię zapadnę, ale coś mnie pchało. A byłam już wtedy dojrzałą kobietą.
Jak zatruta jest nasza psychika, co się z nami dzieje, że wstydzimy się chodzić w spódnicach. Co się stało ze mną, że nie byłam w stanie chodzić w spódnicy. Mam tę moją „pierwszą” spódnicę do dziś, zostanie jako pamiątka. Długo w niej chodziłam, a potem były inne spódnice. Najpierw ołówkowe, takie obcisłe. Potem i to się zmieniało, bo jak się zmienia duchowość, to się zmieniają i spódnice i sukienki. Potrzebowałam się bardziej zakryć, pojawił się temat opiętych i dopasowanych spódnic. Zauważyłam, jak reagują na opięte sukienki mężczyźni, w tym księża. Dostrzegłam ich spojrzenia. Nastąpił kolejny krok – spódnice z koła i dłuższe, za kolana. To jest ta długość, czuje się w tym dobrze.
Emilia: Zauważyłyśmy tę wygodę. Taka długość daje wygodę. Zauważyłyśmy to i w domu i poza domem. Nasze ubranie w domu też jest ważne. Dlaczego nie mam być piękna dla mojego męża? Dlaczego mam się podobać innym a mężowi nie? Dla męża mam zakładać Tshirt i leginsy? Zatem i w domu i poza noszę sukienki. Mam jednego synka, drugie dziecko w drodze. Wychodzę do parku, na plac zabaw, a w sukience jest mi wygodnie. Ta długość daje komfort, nie muszę się martwić, poprawiać, obciągać lub podciągać. Ta długość daje komfort psychiczny.
Hmmm interesujące… Dzięki za ciekawy artykuł… Nie macie drugiego sklepu w Łodzi 🙂 ??????????
PolubieniePolubienie
Projekt bardzo ciekawy i odważny, z pewnością sklep tylko i wyłącznie z sukienkami to już jest ewenement na rynku 🙂
PolubieniePolubienie
Mam prawie identyczne doświadczenia z życia z moją zmianą z noszenia spodni na sukienki spódnice… I też uważam, że takie długości jak mówicie są najwygodniejsze/ bezpieczniejsze.
PolubieniePolubienie
Lubię odważne dziewczyny, tak trzymać:)
PolubieniePolubienie
Anetka, Beatka. Dorosłe kobiety, a pieszczą się jak małe dziewczynki! Więcej powagi, naprawdę.
PolubieniePolubienie
Bardzo fajny pomysł ale proszę o taki sklep w stolicy Anna z Warszawy
PolubieniePolubienie